W ubiegłym tygodniu informowaliśmy o niespotykanej niesubordynacji Pana Kościelnego. O komentarz poprosiliśmy samego zainteresowanego.

– Byłem w Sączu – tłumaczy Kościelny. Czy to jednak wystarczające uzasadnienie nieobecności podczas mszy świętej i pozostawienie kościoła i zakrystii na pastwę losu? – Koło dziewiątej Krzysiek B. mówi mi, że jedzie do Sącza i czy bym z nim nie pojechał. Pytom: o której się wrócimy? Godo: o wpół do jedenastej będziemy. Na pewno? Bedzemy bedziemy – opowiada Andrzej.

Co spowodowało więc tak znaczne opóźnienie? Przypomnijmy, że Kościelny był widziany w okolicach kościoła dopiero około dwunastej. – Pojechołem po materiały na grilla. Żeby se zrobić takiego dużego. Na złom. Ale zanim tam co załatwisz, to zejdzie – próbuje usprawiedliwiać się Kościelny.

Czy jednak wyjazd po „materiały na grilla” jest wystarczającym powodem, by opuszczać mszę? Na to pytanie od Andrzeja odpowiedzi nie uzyskaliśmy. Z pewnością jednak taka postawa nie ma nic wspólnego z odpowiedzialnością za losy parafii, której oczekiwalibyśmy od naszego zakrystianina. Poza tym mógł przecież jechać do Sącza własnym skuterem. Jadąc swoją”strzałą”, na pewno zdążyłby się wrócić na czas…