Grudzień w górach to okres obfitujący w rozliczne obrzędy i zwyczaje ludowe nawiązujące do Adwentu oraz Bożego Narodzenia. Jednocześnie góralski bożonarodzeniowy folklor przetkany jest strzępkami dawnych wierzeń i magicznych praktyk związanych z pogańskimi zabobonami. Pragniemy przybliżyć Wam niektóre z wielu zwyczajów kultywowanych na Podhalu.
„My jesteśmy górole, my mamy swoją twórczość, zna ją cała Polska” – mówi na przekór po „cepersku” góral z krwi i kości, pan Władysław. Posłuchajmy więc, co na temat Adwentu oraz Bożego Narodzenia mają do powiedzenia rdzenni mieszkańcy Podhala. Tematem dzisiejszego wpisu jest bowiem góralska opowiastka o Świętach.

– Jo sie urodził na wsi, w Kościelisku – zaczyna pan Józef. – Nie było światła… nik ni mioł łazienek. Świot był surowy. Ale to syćko miało swój urok. Dzisiok młodzi pozirajom na te telefony i dziubiom, i dziubiom, i świata nie widzom… A telo jest on pikny – dodaje nasz rozmówca.
– W tych casach przygotowanie do Śfiyont trochę się zatraciło. A jo pamintom jak to było wtedy kiej byliśmy dziećmi. Okres adwentu wionzoł sie z wyrzeceniami. Prawi takimi samymi jak w Wielki Post. Nie było muzyki. Chowało sie i skrzypce, i basy i tak dalej…., i nie było tego do Wilijii. A jak sie kto u nos w doma odwozył, wyciongnoł i zacoł grać, to babka od razu z doła po powale waliła mietłom co by zaprzestać, a i jesce smary na zadek od pradziada wpadły – tak pan Józef wspomina świąteczne zwyczaje.
– To było albo w pindzisiomtym drugim albo pindzisiomtym cwortym (1952 albo 1954, przyp. red.) – dorzuca pan Maciej, brat pana Józefa.
Święta Barbara – przepowiednia na Boże Narodzenie
4 grudnia obchodzi się wspomnienie świętej Barbary, patronki górników. Jest ona otaczana pod Tatrami wyjątkową czcią, gdyż działalność górnicza sięgała tu XV wieku. W baniach – bo tak mówi się tu na kopalnie – pozyskiwano rudę żelaza oraz miedzi i srebra, a obróbkę tychże rud wykonywano m.in. w dobrze znanych wszystkim zakopiańskich Kuźnicach.
– U nos sie godo tak: „Śfiynto Barbara po wodzie, Bozy Narodzenije po lodzie” – przytacza znane także w innych częściach Polski przysłowie pan Józef.
6 grudnia to data dobrze znana wszystkim dzieciom. Tego dnia obchodzi się wspomnienie świętego Mikołaja z Miry.
– Jako dziecko, calućki rok się cekało na ton dzioń, zeby dostać kawołek lukrowanego pjirnika. Ni byłuo cegoś takiego jak urodziny. My nie wiedzieli, co to w ogóle znacy mieć urodziny. Cosik słodkiego mozno było łostać ino na Mikołaja. Roz w roku – dodaje Pan Józef.
Parafia Siedlce – zwyczaje w górach i na Sądecczyźnie
13 grudnia przypada świętej Łucji. Pan Józef mówi, że „Śfiynto Łuco, dnio przyrzuco” tzn., że od tego dnia dzień będzie stawał się coraz dłuższy. W rzeczywistości przesilenie zimowe następuje dopiero 22 grudnia.
Także 13 grudnia górale rozpoczynają obserwacje przyrodnicze, które mają zapowiadać pogodę na następny rok. Każdy kolejny dzień, począwszy od świętej Łucji do Wigilii Bożego Narodzenia, odpowiada kolejnemu miesiącowi: w styczniu pogoda ma być taka jak 13 grudnia, w lutym taka jak 14 grudnia itd.
Co więcej, potwierdzenie słuszności takiej prognozy następuje od drugiego dnia świąt Bożego Narodzenia aż do Trzech Króli na tej samej zasadzie. Podobny zwyczaj jest kultywowany także w naszej parafii, można powiedzieć za miedzą.
– Jak się cosik nie potwirdzo, to bedzie pogoda tak pół na pół – śmieje się pan Józef.
cdn